Przeszczep włosów – czyli jak włosy mogą wrócić na swoje miejsce

Przeszczep włosów – czyli jak włosy mogą wrócić na swoje miejsce

Znasz to uczucie, kiedy patrzysz w lustro i myślisz: „Kiedy ostatni raz miałem tu coś więcej niż refleksy od żarówki?”? Jeśli tak, to witaj w klubie. Przeszczep włosów staje się rozwiązaniem nie tylko dla celebrytów z czerwonego dywanu, ale też dla zwykłych śmiertelników, takich jak ja i Ty.Kiedy mój kuzyn Bartek po trzydziestce zaczął wyglądać jak młody Bruce Willis – ale bez tej filmowej charyzmy – powiedział mi wprost: „Albo przeszczep, albo czapka na stałe.” No to zaczęliśmy drążyć temat.

Na czym polega przeszczep włosów? I czy boli?

W największym skrócie – lekarze przesuwają Twoje własne włosy z jednego miejsca na drugie, jakbyś grał w szachy na własnej głowie. Najczęściej przenosi się je z tyłu głowy (bo tam najdłużej się trzymają, jak wierni towarzysze) do miejsc, gdzie linia frontu się wycofała – czyli zakola, czubek, czoło.Zabieg nie dotyczy tylko facetów. Coraz więcej kobiet decyduje się na przeszczep brwi, zagęszczenie linii czoła albo wypełnienie przerzedzonych miejsc po porodzie czy chorobach. A jeśli myślisz, że to nowość – Elvis Presley już w latach 70. eksperymentował z zagęszczaniem fryzury. Serio.

Dwie główne szkoły przeszczepu: FUE i FUT

Wybierając metodę, masz do dyspozycji dwie opcje – jak w Netflixie: klasykę lub nowoczesność.
  • FUE (Follicular Unit Extraction) – to taka mikrochirurgiczna gra w bierki. Lekarz pobiera pojedyncze mieszki włosowe i wszczepia je tam, gdzie potrzeba. Brak blizn, krótki urlop rekonwalescencyjny, idealne dla tych, którzy nie chcą się tłumaczyć w pracy, co robili w weekend.
  • FUT (Follicular Unit Transplantation) – metoda oldschoolowa, ale skuteczna. Wycinają pasek skóry z tyłu głowy i dzielą go na przeszczepy. Zostaje cienka blizna, ale przy dużych obszarach do odbudowy – daje radę.
Nie ma jednej dobrej metody dla wszystkich – tu wszystko zależy od Twojej skóry, włosów i oczekiwań. Lekarz to oceni, Ty się zgodzisz lub nie, a włosy zrobią swoje.

Dla kogo ten zabieg? Czyli czy łysina z TikToka się kwalifikuje

Jeśli Twoje włosy rzedną szybciej niż obietnice wyborcze, a wcierki działają tylko na Twoją cierpliwość – to może być dla Ciebie.Zabieg poleca się osobom, które:
  • mają solidne „zaplecze” na karku (czyli zdrowe mieszki do przeszczepienia),
  • są zdrowe i nie mają aktywnych chorób skóry głowy,
  • nie oczekują czupryny jak z reklamy szamponu po jednym zabiegu.
I tak – przeszczepia się też brody, brwi, a nawet… włosy łonowe. Tak, to istnieje. Nie pytaj, kto zamawia – ale zamawiają.

Jak to wygląda w praktyce?

Proces przypomina trochę składanie mebli z Ikei – jest kilka etapów, trzeba się uzbroić w cierpliwość, ale efekt bywa spektakularny.
  1. Konsultacja – lekarz zagląda na skalp i robi plan działań. Trochę jak strateg na polu bitwy.
  2. Pobieranie graftów – czyli mieszków włosowych. Trochę jak zbieranie ziarenek ryżu pincetą.
  3. Przygotowanie skóry – mikro-nacięcia, by nowym włosom było gdzie zamieszkać.
  4. Implantacja – każdy mieszek trafia na wyznaczone miejsce. Estetyka jak przy bonsai – tu liczy się każdy szczegół.
Całość trwa kilka godzin. Możesz obejrzeć pół sezonu serialu, a kiedy się ockniesz – będziesz o krok bliżej do dawnej fryzury.

Co po zabiegu? I czy naprawdę coś rośnie?

Włosy zaczynają rosnąć po 2–3 miesiącach, jak trawa po zimie. Na pełen efekt trzeba poczekać około roku – ale warto, serio. Bartkowi po 11 miesiącach nikt nie wierzy, że miał przeszczep. Nawet jego fryzjer się nabrał.Możliwe skutki uboczne:
  • delikatny obrzęk – wyglądasz jakbyś zderzył się z poduszką powietrzną,
  • czasowe wypadanie przeszczepionych włosów – tzw. shock loss (spokojnie, wracają!),
  • swędzenie, lekkie łuszczenie skóry – klasyka gatunku po zabiegu.
Nie potrzebujesz szpitala, leżenia plackiem czy zwolnienia na dwa tygodnie – choć Netflix i tak polecam.

Gdzie robić taki zabieg? Mapa klinik dla przyszłych kudłatych

Opcji jest sporo – od Warszawy po Lahore. Oto kilka klinik, które przewijają się w recenzjach pacjentów:
  • Saifi Hair Transplant (Pakistan) – dobra opcja budżetowa, dużo pacjentów z zagranicy.
  • Cosmedica Clinic (Stambuł) – nowoczesna, międzynarodowa obsługa, piękny widok z okna.
  • Dr. Cinik (Turcja) – dużo opinii, często pojawia się w rankingach.
  • DHI Global – globalna sieć, oferująca swoją autorską metodę DHI.
  • Hairmedica (Polska) – jeśli nie chcesz ruszać się z kraju.
Wybierając klinikę, kieruj się nie tylko ceną. Ważne są doświadczenie lekarza, opinie (te prawdziwe, nie z botów) i przejrzystość całej oferty.

To ile to kosztuje, serio?

To nie Lidl, ale też nie Rolls-Royce. Ceny wahają się w zależności od kraju i ilości przeszczepianych mieszków:
  • Europa Zachodnia: 3000–8000 euro,
  • Turcja, Pakistan: od 1500 euro wzwyż – często z pakietem all-inclusive (hotel, transfer, kebab 😉).
Uwaga na oferty „super tanio, 500 graftów gratis” – to nie pizza z dowozem, tylko Twój wygląd na lata.

Na co uważać? I kiedy powiedzieć: „nie, dzięki”

Zanim oddasz swój skalp w czyjeś ręce, upewnij się, że:
  • klinika ma licencję i doświadczenie,
  • lekarz nie wygląda, jakby dopiero co skończył kurs online,
  • masz wgląd w realne zdjęcia efektów „przed i po”,
  • wszystko jest ustalone na piśmie – nie ma miejsca na „dogadamy się później”.
Zabieg to inwestycja – nie oszczędzaj tam, gdzie chodzi o Twoją głowę (dosłownie).

I co teraz? Czapkę możesz wyrzucić

Przeszczep włosów to realna opcja dla tych, którzy mają dość kombinowania z fryzurą jak z sudoku. Brzmi poważnie? Bo jest – ale też dostępnie, bezpiecznie i coraz bardziej popularnie.Bartek nie dość, że wygląda teraz młodziej, to jeszcze twierdzi, że ma więcej meczów na Tinderze. Przypadek? Nie sądzę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *